wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 1

- Chanel! Czy możemy wreszcie wyjść z tego domu i dojechać chociaż raz na czas do szkoły i mojej pracy? 
- Tak - krzyknęłam z kuchni w kończąc moje truskawkowe musli. Taka moja codzienność, truskawkowe musli i poranne krzyki. Nazywam się Chanel Bieber mam 16lat, a człowiek, który wiecznie krzyczy rano to mój brat - Justin Bieber. Nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kilka lat temu i od tamtego czasu mieszkam z Justinem, ma on 25 lat i jak na swój wiek jest bardzo dojrzały, zajmuje się mną i domem, chociaż tak naprawdę to niewiem gdzie on pracuje, zgaduje, że robi jakieś czarne interesy, ale dopóki mam dach nad głową nie przejmuje się tym. 
- Chanel kurwa! Bo osiwieje w tych drzwiach! - doszły do mnei koleje jęki szatyna. 
- W tym wieku się nie siwieje - powiedziałam pod nosem i z udręką wypisaną na twarzy ruszyłam w kierunku wyjścia z domu, ciągnąc za sobą szkolną torbę. 
Schodząc po schodkach prowadzących na podjazd w moją twarz uderzyły promienie słońca, więc w trybie natychmiastowym założyłam okulary przeciwsłoneczne. Zapomniałam powiedzieć - jestem dziwną osobą i to, że mieszkam w Californii nie oznacza, że lubię piękną pogodę. Nienawidzę jej. Rodzice zginęli w wypadku właśnie przez to, że słońce oślepiło mojego tatę i szukając okularów nie zauważył zakrętu i tira z naprzeciwka. Staram się o tym zapomnieć, ale wszystko wraca, zawsze, tylko Justin i reszta rodziny myślą, że już mi przeszła depresja, jest dobrze dopóki nie jestem sama ze swoimi myślami. Wsiadłam do czarnego BMW i zapięłam pasy nie mając nawet zamiaru przepraszać Justina z moje wieczne uprzykrzanie mu życia moimi spóźnieniami. Każdy musi sobie radzić w życiu, on też by mógł zacząć. 
Droga do szkoły minęła mi szybko i już po 15minutach byłam pod budynkiem West High School. Lubiłam tą szkole, ale nie atmosfery panującej w niej, były tam grupy społeczne, snoby, lalusie, maczo z drużyny koszykówki i inne. Nie należałam do żadnej, zawsze trzymałam się blisko Vanessy. Jest moją najlepszą przyjaciółką od podstawówki i dobrze mi z tym, nie potrzebuje nikogo innego. 
- Przyjedź po mnie o 15, jak nie to sama sobie pujde do domu - powiedziałam bratu odpinając pasy.
- Przyjadę marudo - powiedział i posłał mi jego codzienny chytry uśmiech, a następnie odjechał... Tam gdzie miał jechać, gdziekolwiek to się znajduje. 
Nie zmieniając nastawienia do życia przekroczyłam próg budynku i kierowałam się w stronę klasy chemicznej, kiedy poczułam, jak ktoś ciągnie mnie za pasek od torby. 
- Możesz wziąśc książki, ale zostaw telefon. - powidziałam nie patrząc na tą osobę. 
- Opanuj się młoda. Chciałem tylko ci powiedzieć, że jechałem ostatnio na wakacje i w miejscu gdzie twoi starzy padli jest już znak żeby zachować ostrożność, dobrze, że zginęli, że informować innych, prawda? 
- Ty chamie! - krzyknęłam uderzając Chrisa, kapitana drużyny prosto w nos. - Nie wspominaj mi o moich rodzicach, a poza tym nawet nie waż sie tak mówić, to nie twoja sprawa - krzyczałam uderzając go w tors za każdym słowem - Uszanuj niektóre rzeczy i miej jakiekolwiek uczucia oprucz miłości do samego siebie, ty chuju. 
- Panno Bieber, w tej szkole nie tolerujemy ataków agresji na innych uczniach, proszę za mną do gabinetu - dyrektorka pociągnęła mnie za sobą do jej pokoju. Zajebiście. Czy ona naprawdę nic nie rozumie? A teraz Chris będzie ten poszkodowany biedny, chociaż wszystko z nim w jak najlepszym porządku. 
- Proszę usiąść - rozkazała i umiejscowiła się na fotelu przede mną. 
- Ja naprawdę, to nie moja wina! On mnie sprowokował i... - nie dane było mi dokończyć.
- Niechce słuchać panny wyjaśnień, proszę numer do brata. 
12037892234 - jest w pracy może nie odebrać, nie radzę mu przeszkadzać. 
Ta, kto by mnie teraz słuchał. Założę się, że da mi szlaban, albo odda do domu dziecka, bo w końcu to jest dla niego najlepsze rozwiązanie. Ciekawe dlaczego wogóle jeszcze tego nie zrobił. 
Czekałam jeszcze 10minut przed wejściem do gabinetu dyrektora, kiedy ujrzałam w drzwiach to czego nigdy bym się nie sspodziewała. Justin biegł w samych dresach z siłowni, bez koszulki. Cóż, nie trzeba było się spieszyć. 
Nie zwracając nawet na mnie uwagi wszedł do tej jędzy, a ja za nim. 
- Pan Bieber.. Czy ma pan w domu koszulki? Ma pan być odpowiedzialnym opiekunem, a nie jakimś niezorganizowanym nastolatkiem, tak się nie przychodzi w miejsca publiczne! 
- Sorka, ale byłem na siłowni, kiedy dostałem telefon, że ta gówniara pobiła kogoś - ostatnie słowa skierował patrząc się na mnie wściekłym wzrokiem. 
Pani Stewart opowiedziała swoją wersję wydarzeń nie dając mi dojść do słowa, a następnie Justin wyciągnął mnie na parking. 
- Justin, to nie było tak... On powiedział, że dobrze, że rodzice umarli, że... - czułam jak łzy lecą z mi z oczu. 
- Cii, nie płacz już, jest okej. - uciszył mnie i wtulił w swój tors, głaskając mnie uspakajająco po plecach. - Nie ma do ciebie pretensji, ja wiem, musimy się z tym pogodzić, i jeśli ktoś będzie drwił z naszych rodziców tak postępować, dobrze zrobiłaś - mówił dalej, a ja wreszcie poczułam, że jestem szczęśliwa, czułam ciepło płynące od Justina, czułam się poprostu dobrze w jego ramionach. 
---------------------------------------------------------------------
Hej, witam was w moim nowym fanfiction o Justinie, niedługo pojawią się bohaterowie i wszystko. Będzie to trochę kontrolwesyjne opowiadanie, ale mi sie fabuła podoba i mam nadzieję, że wam też się spodoba. Komentujcie jak wam się podoba, wg mnie rozdział fajny, liczę na was, 
@polishkidrauhll xx

3 komentarze:

  1. Eeeej, wchpdzę tutaj sobie z nastawieniem "a, pewnie fan fiction takie, jak wszystkie" a tu kurwa bum! Coś, co naprawdę chcę czytać! Są rodzeństwem? Dziękuję Ci, że to piszesz, naprawdę! Jezu, ten moment kiedy nauczycielka zapytała go, czy nie ma w domu koszulki... Myślałam że jebnę ze smiechu, serio ;D Oby Justin dalej się nia tak słodko opiekował :)
    Życzę weny i czekam na kolejny. Poinformujesz? (ask.fm/Paulaaa962)
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju dziękuje, czytałam twoje ff "My Heaven" i "Black Tears" i cudnie piszesz. Oczywiście widzę, teraz piszesz nowe więc też napewno zajrzę :)
      Poinformuje ;D

      Usuń
  2. Pierwszy rozdział przeczytany :D
    To lecim do nastepnego ^^
    Fajna fabuła, justin taki skdododkdodos *-*

    OdpowiedzUsuń