sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 12

Niechciałem, żebyśmy odrazu przechodzili do seksu. To były odległe plany jak dla mnie. Jesteśmy rodzeństwem, musimy się pilnować, nic nie może z tego wyjść, czego byśmy niechcieli. Co byśmy powiedzieli jeśli byśmy mieli dziecko? Widziałem smutek w jej oczach, kiedy jej odmówiłem, ale inaczej nie mogło się stać. Przynajmniej dzisiejszego dnia. Drugą sprawą, było to, że nienawidziłem, kiedy była smutna, z mojego powodu. Powiedziałem, że w domu nie jesteśmy rodzeństwem, więc tak ma raczej być. 
- Wykąpiemy się razem? - zapytałem, chcąc zastąpić czymś to, że dzisiaj tego nie zrobimy. Dziewczyna na początku lekko zdziwiona propozycją, ale lekko się uśmiechnęła i nieśmiało przytaknęła. Złapałem ją za rękę i poprowadziłem do łazienki, gdzie puściłem ciepłą wodę do wanny. Ściągnąłem z siebie koszulkę i odwróciłem się w stronę Chanel. Była w samej bieliźnie. Wstydziła się. 
- Nie musisz się wstydzić - szpnąłem - Chcesz, żebym to zrobił? - zapytałem łapiąc za ramiączko jej biustonosza. 
- Tak. - odpowiedziała, lekko speszona. 
Delikatnie zsunęłem jej ramiączka i przeniosłem dłonie na plecy, gdzie odpiąłem zapięcie stanika, który spadł na podłogę. Nie patrzyłem się za długo, chociaż było mi ciężko, niechciałem, żeby się wystraszyła. Zjechałem rękoma na jej uda i pociągnąłem z gumkę jej majtek, które również spadły na dół. 
- Jesteś piękna, wiesz? - zapytałem przyciągając ją do siebie. 
- Jak ty mi to mówisz to wierzę - zachichotała i pocałowała mnie w policzek. Odsunąłem się od niej i całkiem się rozebrałem. Weszliśmy razem do wanny i usiedliśmy tak, że szatynka siedziała między moimi nogami, a głowę miała na moim torsie. Czułem jak spięta była na początku. Niedziwie się, ja też się dziwnie czułem. 
- Kocham cię. - powiedziała niespodziewanie. 
- Ja ciebię też słoneczko. - odpowiedziałem i pocałowałem ją w głowę. 
- Nawet niewiesz jak bardzo bym chciała móc wyjść z tobą poprostu. - westęchnęła - Nie musząc się martwić, że ktoś nas zobaczy, osądzi. 
- Rozmawialiśmy o tym Chan. Poczekaj trochę, obiecuje ci, że wyjedziemy z tąd na zawsze, ale najpierw skończ szkołe okej? Wszystko się ułoży. Obiecuję. - odpowiedziałem i zabrałem się za nakładanie szamponu na jej włosy. 

To nie była dla mnie prosta obietnica, tak naprawdę niewiedziałem, czy mogę ją wogóle dotrzymać. Jak mogłem obiecać, jej coś czego sam nie byłem pewnien. Nikt niewie jak się sprawy potoczą w normalnych związkach, a co dopiero w takich jak nasz. To nie był nasz wybór, to bóg tak wybrał, a ja niechcę się sprzeciwiać uczuciu, które może być największym w całym moim życiu. Ten wieczór uważam za udany, chociaż nigdy nie pomyślałbym, że z własnej woli będę się kąpać z moja siostrą, moją dziewczyną.

Obudził mnie budzik dzwoniący nieustannie nad moim uchem, z nadal zamkniętymi oczami sięgnąłem na szafkę nocną i wyłączyłem go. Wszystko wraca do normy zaczyna się szkoła i moja praca. Kurwa. 
- Chanel wstawaj - zacząłem potrząsać jej ciałem. 
- Hm? - mruknęła nie ruszając się.
- Musisz iść w końcu do szkoły.
- Niechcę Justin - wybełkotała i wtuliła się we mnie.
- Też bym chciał spędzić dzień inaczej, ale za pół godziny mam być w pracy i przez ciebie mogę niezdążyć - powiedziałem i zerknąłem na zegarek - A w sumie to napewno się spóźnię, bo muszę cię zawieść do szkoły. 
- Okej już idę sie ubrać - powiedziała znudzonym głosem i poszła do garderoby. 

- Będe po ciebie o 15. - oznajmiłem, kiedy zatrzymaliśmy się pod szkołą Chanel. 
- Okej i zawieziesz mnie na obiad do McDonald's - uśmiechnęła się i odpięła pas. 
- Nie, nie, nie - potrząsnąłem głową - Potem jedziemy do mnie na nowe fotki, bo podobasz się ludzią a ja muszę zarobić. 
- To jeszcze lepsze niż jedzenie - zaśmiała się - Okej, będe gotowa. - oznajmiła i odwróciła się w stronę szyby by się upewnić, że nikt nas niewiedzi, po czym pocałowała mnie - To pa - wyskoczyła z auta i pobiegła, by zdążyć przed dzwonkiem. 
Odprowadziłem ją wzrokiem do drzwi upewniając się, że w pobliżu nie ma mojego ulubionego pasożyta, który wczoraj przebywał na mojej nowej kanapie. Odpaliłem auto i zawróciłem w kierunku biura, chociaż byłem już spóźniony, jak zawsze. 
Ciekawe jak to jest, że szef (jak to dziwnie brzmi) zawsze się spóźnia, chyba mnie odwołają jak tak dalej pujdzie. Skręciłem na autostradę i przyspieszyłem. Oczywiście, nie ominęło by mnie szczęście przebywania w korku, który widziałem już z daleka. Załamany spojrzałem w boczne lusterko, gdzie dostrzegłem czarnego Jeep'a jadącego dokładnie za mną. Przyśpieszyłem i zmieniłem pas, nadal obserwując samochód za mną, a on zrobił to samo. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Nacisnąłem pedał gazu, a na liczniku pokazało się 200km/h. Jeep wyraźnie zrobił to samo. 
- Kurwa - wrzasnąłem sam do siebie. Nawet nie zauważyłem kiedy musiałem się zatrzymać, bo przede mną rozciągał się sznur aut. W pośpiechu wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Tayler'a. 
- Co jest? - zapytał zaspany. 
- Jestem na autostradzie i jade do pracy od kilku minut jedzie za mną jakiś Jeep, śledzi mnie. Myslisz, że to może być.. - nie dokończyłem, bo mi przerwał.
- Nie ma innej możliwości. Kto inny ma takie ambicje. - dokończył za mnie. 
- Jestem w korku. Niewiem czy spróbować sie przedostać, czy poprostu tu zostać? 
- Jedź. Na następnym zjeździe poprostu zjedź z autostrady. - oznajmił i zakończył połączenie. Powoli ruszyłem i trąbiąc na każdego, prubowałem się wydostać na zjazd, który był kilka metrów ode mnie. Odwróciłem się jeszcze do tyłu i wtedy zobaczyłem jak Zack wysuwa głowę przez okno pasażera wypatrując mnie. Przyspieszyłem i ruszyłem przed siebie. O co mu kurwa chodzi. 

Z hukiem wbiegłem do budynku, szybko podpisując się w recepcji. Jak zawsze zanim dotarłem do mojego biura pełno osób coś ode mnie chciało. Otworzyłem drzwi i praktycznie rzuciłem się na obrotowy fotel stojący przy biurku. Myśli przytłaczały mój mózg. Kiedyś go uważałem za przyjaciela, a teraz jest totalnym psycholem, który knuje, żeby mnie zabić. Co tam ja? Chanel, dobrze, że jej dzisiaj ze mną nie było, bo napewno bym go zapierdolił wtedy sam. Otworzyłem laptopa i zająłem się zaległą pracą, kiedy drzwi ktoś wszedł do mojego gabinetu. 
- Hej - powiedziała wesoło Jen. 
- Siema - odpowiedziałem nie zawracając sobie specialnie nią głowy. 
- Jak tam zdrowie? Wiesz, że jesteś nienormalny. 
- Tak, wiem - powiedziałem skupiając wzrok na ekranie - Ale czasami nie mam wyjścia. 
- I dlatego musisz się wypisywać na rządanie po takim wypadku? - zapytała - To jest nieodpowiedzialne. Zobaczysz, to się na tobie odbije. 
- Najwidoczniej mam swoje powody - lekko poirytowany jej pytaniami powiedziałem. 
- Możesz mi o nich powiedzieć. 
- Jen - podnisołem głos i odwróciłem się - To jest moja sprawa i mojej siostry. Moja decyzja. Dzisiejszy poranek nie był dla mnie najlepszy, więc proszę nie wkurwiaj mnie - dosyć opanowany oznajmiłem. 
- Okej, jasne. To ja przyjdę później jak już zmienisz tampony - śmiejąc się wyszła. 
Zaśmiałem się pod nosem i wróciłem do pracy. Zalogowałem się na mailu i otworzyłem nową wiadomość, na którą moje ciśnienie wzrosło w trybie natychmiastowym. 

Od: Unknow 
" Jeśli myślisz, że cię nie widzę, to jesteś w błędzie. Jestem z wami cały czas. Nie tylko w drodze do pracy. Nie musiałeś uciekać moglibyśmy se razem pogadać. A tak wogóle to twoja siostrzyczka jest słodka. I to bardzo. Ale to już wiesz. " 

Przeczytałem treść wiadomości i przewinęłem na dół, gdzie znajdowały się zdjęcia Chanel z Vanessa z wczoraj. Gdybym miał na sobie krawat najprawdopodobniej latał by już w powietrzu. Oparłem głowę o ręce i pociągnąłem z koncówki włosów. Tayler pewnie już o tym wiedział, gdyż miał dostęp do moich najnowszych wiadomości. 
Postanowiłem się tym nie przejmować i zająłem się robotą, kiedy znowu drzwi się owtorzyły. Co tym razem kurwa - pomyślałem. 
- Kocham jak jesteś taki skupiony - zaśmiała się osoba, która weszła i oparła głowę na moim ramieniu. Odwróciłem się. 
- Chanel? - zapytałem zdziwiony - Co ty tu robisz? 
- Urwałam się ze szkoły - cicho powiedziała - Muszę ci o czymś powiedzieć - usiadła na kanapie za mną. Wstałem z krzesła i usiadłem obok niej obejmując ją ramieniem. 
- Coś się stało? - zaniepokojony zapytałem. 
- Właściwe... Wydaje mi się, że ktoś mnie obserwuje Justin - nerwowo powiedziała - Ciągle czuje czyiś wzrok w szkole na sobie, a gdy się obracam to nikogo nie ma. - wyznała - Więc przyjechałam tutaj, bo przy tobie czuję się bezpiecznie. 
- Kochanie, napewno ci się wydaje - skłamałem i ją przytuliłem - Ale okej, skoro juz przyszłaś to zostań. - oznajmiłem. Byłem niesamowicie wkurwiony, ale przecież nie mogłem jej powiedzieć prawdy. Głupio mi było ukrywać przed nią wszystko, ale to było konieczne. 

- Nie mogę uwierzyć, że będe na okładce Teenage Vogue - krzyknęła uradowana szatynka i rzuciła mi się na szyje, tuż po tym jak wyszła z garderoby i się o tym dowiedziała. 
- Musisz uwierzyć kochanie - szepnąłem jej do ucha. 
- Myślisz, że będe sławna - zapytała trzepotając rzęsami. 
- Napewno - zaśmiałem się - To tylko okładka, która ma tak naprawde prezentować ciuchy, nie ciebie - wytknąłem jej język. 
- Ja jestem ładniejsza o tych ciuchów - zauważyła i założyła ręce na piersiach. 
- Jestem tego pewnien - przybliżyłem się do niej - Ale o tym pogadamy w domu. - ściszyłem głos i oddaliłem się po aparat. Dziewczyna ustawiła się na wyznaczonym miejscu, by być gotową. Mój telefon zaczął wibrować powiadamiając mnie o nowej wiadomości. Otworzyłem ją. 

" Śliczna dziewczynka, czekam na dalszy rozwój sesji. Zawsze wierzyłem w ciebie i jej umiejętności. Szkoda, że to Teenage Vogue, a nie Playboy, ale może się tego jeszcze doczekam " 

I wtedy padł pierwszy strzał. 
------------------------------------------------------------
Hej, więc mamy już 12 rozdział. Wszyscy chcieli jakiś scenek w wannie, ale ja uważam, że to za wcześnie, ale niedługo... Kto wie. Dziekuje wam za to, że komentujcie i jesteście ze mną <3 Kocham was i do następnego. @polishkidrauhll  + wrazie pytań kierujcie się na tego Twittera, lub aska w zakładkach. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

6 komentarzy:

  1. O jaa *-*
    Cudowny (jak zawsze c; )
    Kurczaczki... O co chodzi z tymi wiadomościami? :O
    Boję się o nich ;c
    Ajajaj... No nic. Poczekamy. Zobaczymy.
    Dużo weny, Anonimek ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Szkoda, że to nie Palyboy" haha, takie szczere, od razu widać, że sms jest od faceta :D
    Wspaniały rozdział, dużo akcji, no szkoda, że miedzy nimi do niczego nie doszło, ale wszystko w swoim czasie i jak najbardziej to rozumiem. W końcu, oni są rodzeństwem. Muszą zachowywać też jakieś pozory. Ale obawiam się jednego. Czy to oznacza, że Zack wie już o Justinie&Chanel? Bo jeśli tak, może ich szantażować, cholera.
    Czekam na następny i weny <3
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Zacka to się dowiemy jeszcze trochę o nim :)
      Dziękuje <3

      Usuń
  3. Przepraszam, że tam późno, ale to lepiej niż wcale :) Cudowny rozdział, słodki, dużo akcji. Martwię się o Zacka, bo tak jak powiedziała koleżanka u góry może ich szantażować :/ Zakończyłaś w takim momencie, że niewiem co myśleć. Oby nie postrzelili Justina, ani Chanel bo nie przeżyje :(
    Weny kochanie, do następnego ;* ~ Justyna

    OdpowiedzUsuń