czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 3

Kiedy Justin powiedział, że na dzisiaj koniec odrazu zepsuł mi się humor. Ciężko mi w to samej uwierzyć, ale podobała mi się praca z moim bratem no i oczywiście bycie jakąkolwiek modelką. Chciałabym to robić, ale moim zdaniem to nie mam na to warunków. Fajnie było chociaż spróbować. Z uśmiechem zaczęłam się kierować w stronę garderób, aby zmienić ciuchy kiedy na drodze znowu mi stanął Zack ze swoim głupkowatym uśmiechem. Ten człowiek jest dziwny, od kiedy go dzisiaj poznałam ciągle się uśmiecha. Może coś bierze? 
- Hej Chanel! Zapomniałaś, sprzątaczki już się zajęły tamtą garderobą, bo dzisiaj musiały to zrobić wcześniej, więc zaprowadzę cię do innej - nadal debilnie zadowolony wyjaśnił. 
- Napewno? Nie widziałam żadnych sprzątaczek w pobliżu, a poza tym nikt mi nie mówił. 
- Chyba ja tu jestem szefem, więc wiem lepiej - jego ton głosu momentalnie zmienił barwę, bez pytania złapał mnie mocno za ramię i wręcz pociągnął za sobą w drugim kierunku. Niechcialam krzyczeć, tylko się zdenerowował, a ja bym niepotrzebnie wywołała zamieszanie. Mężczyzna otworzył ogromne drewniane drzwi i pociągnął mnie za sobą do pomieszczenia, które pomimo mroku tam panującego wydawało się jego biurem. Posadził mnie na kanapie, a ja nawet nie zdążyłam zrobić żadnego ruchu kiedy poczułam jego ręce błądzące wzdłuż mojego ciała. 
- Przestań, zostaw mnie! - krzyczałam i szarpałam się - Zaraz ktoś cię usłyszy i to ci nie wyjdzie! - nadal prubowałam, chociaż moje starania szły na marne, kiedy walczyłam ze dwa razy starszym facetem. 
- Zamknij się, bo mi tylko przeszkadzasz, a drzwi są dźwiękoszczelne, więc nikt tutaj nie usłyszy twoich jęków, chyba, że ja, ale te jęki już będą razem z moim imieniem kochanie - wyszeptał mi do ucha a jego gorące, obrzydliwe powietrze dotknęło mojej szyi. Nie miałam już co robić. Nikt mi nie pomoże. Postanowiłam poprostu leżeć i czekać, aż ktoś brutalnie odbierze moje dziewictwo. Czułam łzy powoli wypływające z moich oczu, ale to na nim nie zrobi wrażenia. Zack przybliżył się do mojej twarzy i brutalnie wpił się w moje usta, następnie jego wargi przeniosły się na moją szyję, a ja nadal leżałam poprostu nieruchomo. 
- Możemy razem z tego czerpać zyski, więc zacznij wspołpracować, albo przejdę odrazu do rzeczy! - wykrzyczał, ale moje ciało nie miało w tej chwili zdolności poruszania się. Mężczyzna sie wściekł, momentalnie, tak jak zapowiedział przystąpił do sprawy. Szarpnął i jednym ruchem zdjął ze mnie biustonosz, zostawiając mnie w pół nagą, jego oczy zaświeciły się na mój widok, a mi się jeszcze bardziej zachciało płakać. Zaczął całować mój brzuch i czułam jak jego ręka powoli zsuwa się w kierunku moich spodenek, a ja nic nie mogłam poradzić. Czekałam poprostu na najgorsze. 

                                                   *******
Szybko poustawiałem aparat na miejsce i ruszyłem w stronę przebieralni, aby poczekać na Chanel. Czekałem już 10minut, a ona dalej nie wychodziła, wstałem więc z kanapy stojącej obok pokoju i zapukałem lekko do drzwi. Nikt mi nie odpowiedział, więc ponowiłem próbę, która znowu zakończyła się niepowodzeniem. Uchyliłem drzwi, ale nikogo tam nie było. Pomyślałem, że możliwe, że rozmawia z Zackiem, może on chce jej zaproponować jakiś kontrakt? Fajnie by było. Zabrałem z sofy kurtkę  i powolnym krokiem ruszyłem w stronę jego biura. Bez pukania - bo nie mam z nim takiej zasady lekko uchliłem drzwi, ale widok który tam zastałem... Niewiem jak to opisać, złamał mi serce? Uderzył we mnie bardzo mocno, aż zrobiło mi się słabo. Mała bezbronna szesnastolatka leżała pod dorosłym mężczyną, który trzymał jej ręce przyciśnięte do kanapy, lekkie światło padające na nich oświetliło łzy spływające po policzkach Chanel. Bez zastanowienia rzuciłem kurtkę w próg i pobiegłem w ich stronę, szybko zrzucając Zacka z mojej małej siostrzyczki. 
- Wypierdalaj z tąd skurywsynu dopóki ja się zajmuję kimś innym! Jak nie to cię zajebie tutaj na miejscu, ty pojebany zboczeńcu! - krzyczałem do Zacka leżącego na podłodze w małej kałuży krwi lecącej z jego nosa. Policzyłem szybko do dziesięciu w celu uspokojenia nerwów i podszedłem do roztrzęsionej Chan siedzącej w rogu kanapy. Musiałem być teraz delikatny, żeby jej nie wystraszyć. Usiadłem blisko niej i zamknąłem ją w mocnym uścisku. Dziewczyna wtuliła się we mnie, a moja koszulka robiła się coraz bardziej mokra od jej łez. Nienawidziłem kiedy płakała. 
- Justin zabierz mnie stąd, proszę - szepnęła mi do ucha zanosząc się płaczem. Dalej trzymając jej ciało w ramionach wstałem z kanapy i ściągnąłem z siebie koszulkę podając ją Chanel. Dziewczyna była tak wystraszona, nadal roztrzęsiona, że nie była w stanie sama jej założyć. Zabrałem od niej bluzkę i delikatnie tak, aby się nie bała założyłem na jej ciało. Jeszcze raz obróciłem się i popatrzyłem z pogardą na Zacka, może i stracę prace, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo mojej siostry. Chanel nadal płakała, więc podniosłem ją i wziąłem na ręce tak jak pannę młodą i tak wyszliśmy przed budynek, chcąc tylko i wyłącznie wrócić do domu. 
Droga minęła nam w ciszy Chan leżała na tylnich siedzeniach samochodu i najwyraźniej zasypiała, dobrze, bo nie chciałem, żeby o tym myślała. Przechodziło mi przez myśl, aby zawrócić i zabić Zacka, zawsze go uważałem za normalnego człowieka, a jednak pozory mylą. Kiedy zatrzymałem auto pod domem dziewczyna przebudziła się i razem weszliśmy do domu. 
- Ja pujdę do siebie do pokoju. - oznajmiła ocierając policzki. 
- Dobrze, idź odpocznij - było mi jej bardzo szkoda, może to moja wina, że wogóle do tego doszło, powinienem jej pilnować. Kiedy szatyna zniknęła na piętrze skierowałem się w stronę łazienki z zamiarem wypełnienia wanny ciepłą wodą, pomyślałem, że powinna się rozluźnić i napewno chciałaby się wykąpać. Dolałem do wody żelu o zapachu mango, tak aby powstała piana. Wszedłem na górę i leciutko uchyliłem drzwi od pokoju siostry, leżała na łóżku tyłem do mnie. Po cichu podszedłem do niej, a jej twarzy obróciła się w moją stronę. 
- Przygotowałem ci gorącą kąpiel, chodź na dół. Przyda cię się - powiedziałem półszeptem uśmiechając się na zachętę. Dziewczyna w odpowiedzi kiwnęła głową i razem zeszliśmy na dół. 

Późnym wieczorem Chanel zgodziła się posiedzieć ze mną na kanapie. Piliśmy kakao i rozmawialiśmy o naszym dzieciństwie oraz o tym, gdzie w tym roku wybierzemy się na wakacje. Dużo się śmialiśmy i o to mi chodziło, chciałem poprawić jej humor, postanowiłem przełożyć temat dzisiejszego zdarzenia na inny dzień. Nim się zorientowałem głowa dziewczyny opadła na moje ramię. Niechcąc jej budzić, ułożyłem ją na kanapie i nakryłem kocem. Już miałem iść do siebie kiedy zatrzymał mnie jej śpiący głos. 
- Justin zostań ze mną dzisiaj, proszę. 
Nie miałem wyjścia, ale czy nie chciałem? Z uśmiechem położyłem się obok i wtuliłem jej chudziutkie ciało w moje. Zrobiło mi się ciepło na sercu, miałem w rękach moją księżniczkę. Czy jako brat to jest normalne abym miał, aż taką więź z siostrą? 
------------------------------------------------------------
Hej, no więc dzisiaj taka akcja, rozdział mi się podoba i postanowiłam, że będzie się starać dodawać po 2-3 rozdziały na tydzień, zależy jak z nauką... Sami wiecie :( Mi osobiście się podoba, a wam? Czy Justin nie zabardzo się zaczyna rozczulać? Kocham was i pamiętajcie każdy komentarz daje motywacje, xx @polishkidrauhll 

2 komentarze:

  1. Genialne opowiadanie. Fantastycznie piszesz, masz talent. Nie mogę się doczekać kolejnego ksdfmksdmfkmsfdm. Życzę dużo weny i nie przestawaj pisać! @Love_like_u_do

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, Jezu, kocham to po prostu! Już się zakochałam w tym opowiadaniu i mogłabym wciąż je czytać! To, ze on jest jej bratem dodatkowo mi sie podoba i jeszcze bardziej zachęca do czytania. Boże, to jest genialne po prostu. Justin zachował się strasznie słodko i bohatersko a Zack? Nie mam na niego słów. Nie wierzę, że chciał to zrobić tej biednej Chan. Dobrze, że Justin znalazł się we właściwym miejscu i czasie. Wolę nie myślec, co by się stało, gdyby wtedy nie przyszedł..
    Rozdział fantastyczne, z niecierpliwością czekam na kolejny i weny zyczę ;*
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń