- Przepraszam - szepnął odsuwając swoją twarz ode mnie - Niewiem co mi się stało. - wytłumaczył się i zaczął się podnosić, aby wyjść.
- Justin nie przepraszaj - złapałam go za nadgarstek i przyciągnęlem znowu do siebie - Ja oddałam pocałunek, chciałam tego. Nic złego nie zrobiłeś.
- Chanel ja też tego chciałem, niepotrafie uporządkować swoich emocji, od czasu tego u mnie w pracy stałaś się dla mnie bliższa, czuje, że muszę cie chronić na każdym kroku. - wyznał i ułożył się wygodniej obok mnie.
- Chcę spędzać z tobą czas, mam tak samo jak ty, czuje, że chcę być bliżej ciebie i niepotrafie tego wyrzucić z siebie. Wtedy, kiedy zobaczyłam cię z Clary to.. Poprostu byłam zazdrosna, niechcialam się przyznać, bo niewiem czy można być zazdrosnym o swojego brata. - byłam szczera.
- Niewiem co robić.. - westchnął i podłożył poduszkę pod głowę - A to z Clary, to nie byłem ja, poprostu trochę za dużo wypiłem i nie potrafiłem panować nad sobą. Myślisz, że to możliwe, żebyśmy byli razem, jak para? - zapytał odwracając się w moją stronę.
- Chciałabym, ale niewiem czy to możliwe w społeczeństwie. Nikt by się nie mógł o tym dowiedzieć, poza tym nie myślisz o tym, żeby może poczekać trochę? Może to był jednak jakiś pojedynczy impuls, przypadek, warto zobaczyć co bedzie dalej. Nic na szybko dobrze? - zapytałam i zaczęłam bawić się jego włosami.
- Tak, myślę, że to dobry pomysł, poczekajmy - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie - Chodź, pujdziemy pograć na konsoli i zamówimy pizzę - zadowolony ze swojego pomysłu chwycił moją rękę i pociągnął mnie za sobą do salonu.
- Jak możesz przegrywać Justin z dziewczyną? - zapytałam starając się, aby mnie nie wyprzedził.
- Niewiem, nigdy ze mną w to nie wygrałaś. Niewiem jak to jest wogóle możliwe, trenowałaś?
- Nie, ale patrzyłam na ciebie i wiesz uczę się od mistrza - puściłam do niego oczko.
Po skończonej rozgrywce, w której ja wygrałam Justin zatapiał swoje smutki w puszce Coli, a ja kończyłam moją pizzę. To był naprawdę fajny wieczór, śmialiśmy się sami z siebię. Niechcialam go teraz kończyć, więc postanowiłam podrzucić pomysł.
- Co ty na to, żeby wybrać się na spacer? - zapytałam przybliżając się do niego.
- Jest już późno. Teraz chcesz iść?
- Dlaczego nie, na dworze jest ciepło, a tobie przydałoby się przewietrzyć umysł - złośliwie powiedziałam.
- Jeżeli tak na to patrzymy to możemy iść, niechcę, żeby twój mózg całkiem zgnił.
- Ej! - krzyknęłam oburzona.
- Jestem tylko szczery.
Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy się kierować w stronę lasku. Zawsze się bałam tam chodzić, jednak z dzisiaj z Justinem tak nie będzie.
- Pamiętasz jak tańczyłaś balet? - zapytał zmieniając dotychczasowy temat rozmowy.
- Co? Widziałeś to wtedy? Myślałam, że zawsze w tym czasie byłeś w szkole.
- Zawsze byłem na twoich występach i zawsze mówiłem, że wyglądasz jak pączek w tej sukience, ale wszyscy kazali mi się zamknąć - zaśmiał się.
- O boże, nie wierzę, że się tak przed tobą skompromitowałam - krzyknęłam i uderzyłam się ręką w czoło.
- Nie, to było słodkie - uśmiechnął się szatyn i zabrał moją rękę z twarzy.
- Oczywiście, ale bardziej słodkie było kiedy grałeś pszczółkę Maję, bo musiałeś zastąpić koleżankę, wtedy dopiero wyglądałeś jak wielkodupny debil.
- Ej, nie wspominaj mi tego nawet, mieliśmy o tym wszyscy zapomnieć. Złamałaś zasadę, wiesz? - zaczął mówić i obrócił się tak, że musiałam iść tyłem, aby go widzieć - A wiesz, że w naszej rodzinie zasady są najważniejsze? A jak je złamiesz to czeka cię kara. - i wtedy poczułam koniec gruntu pode mną i wpadłam do zimnej wody.
- Justin! Noga mi się zaklinowała w gałęzi na dnie, nie mogę wypłynąć! Topie się!
- Już idę! - krzyknął spanikowany, a pięć sekund potem trzymał mnie w ramionach.
- Fajnie tak prawda? Zrobiłeś to specialnie, żebym wpadła do wody, więc tobie też się przyda kąpiel. - zaśmiałam się i chlapnęłam mu wodą w twarz.
- Ty podstępna... - zaczął, ale nie dokończył i może to lepiej.
- Zimno mi wracajmy już - szepnęłam i zaczęłam powoli wychodzić z wody, a mój brat za mną.
- Chodź, mam na trawie kurtkę, załóż ją - podniósł z ziemi kurtkę i założył ją na moje ramiona, a następnie ruszyliśmy w stronę domu.
********
Szliśmy w cichy, jednak nie była ona krępująca. Mimo tego, że dałem Chanel kurtkę dziewczyna nadal trzęsła się z zimna. Nie mogąc dalej patrzeć jak marznie objąłem jej ciało ręką i przyciągnęlem do mnie. Szatynka popatrzyła na mnie zdziwiona, ale uśmiechnęła się i rozluźniła. Teraz było dobrze. Była noc, nikt na nas nie patrzył, nie mógł nas osądzić, byliśmy tylko my. Tego chciałem.
- Chan, mam dla ciebie propozycję - zacząłem - Wiesz, spodobałaś się ludzią od Nike i zaproponowali ci drugą sesję, co ty na to?
Dziewczyna zesztywniała. Odrazu zrozumiałem o co jej chodzi, nie nie miałem zamiaru jej narażać na takie coś znowu.
- Spokojnie, będziemy tylko my. Sesja będzie na plaży, pujdziemy tam razem, rano. Co ty na to? - chciałem się upewnić, że wszystko w porządku.
- No, skoro tak mówisz to dlaczego by nie. Bardzo mi się podobała praca z tobą, jutro jest sobota. Chętnie pujdę z tobą - była najwidoczniej bardzo usatysfakcjonowana jutrem.
- A i zapomniałem dopowiedzieć, że zapłacą ci za to 2000$ - wiedziałem, że to ją najbardziej ucieszy.
- Co? Naprawdę? Tylko za zdjęcia? - była zaszokowana.
- Tak modeleczko.
- Cicho siedź, teraz nie ma mowy, żebym się nie zgodziła.
- Zawsze ja się mogę nie zgodzić na twój występ, jako opiekun - zacząłem ją podpuszczać, jednak nie jest debilką.
- Jesteś głupi. - zaśmiała się i nadal rozmawiając szliśmy razem, przytuleni do domu.
----------------------------------------------
Hej, wiem rozdział krótki, ale mam dużo nauki w tym tygodniu. Moim zdaniem kolejny nudny, spokojny, za to w następnym zacznie się trochę dziać, a następny już w czwartek ❤️ kocham was, do następnego @polishkidrauhll
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Super
OdpowiedzUsuńPączek w sukience - wielkodupny debil - ja pierdziele leje hahahahaha genialne!
OdpowiedzUsuńJej, oni są razem tacy uroczy. Nie mam słów, żeby to opisać, serio. Widać, jak doskonale dogadują się ze sobą. Jak przyjaciele i może coś więcej, sama już nie wiem, sle to serio piękne, że powstaje powolutku między nimi miłość. W ogóle to jestem strasznie ciekawa, co wydarzy się na plaży, podczas sesji zdjęciowej.
Weny, skarbie, czekam na kolejny <3
final-justice-jb.blogspot.com
Wielkodupny debil, leje XDDD kocham Cię, serio xD ♥
OdpowiedzUsuńO Boże! Hahah pączek i wielkodupny debil nie mogę :D są idealni, wszystko w nich jest idealne i muszą być razem teraz! Proszę cię nie przedłużaj bo ja już nie mogę. Chce zobaczyć ich jako słodka pare <3 ogólnie chce dalej znać ich losy i popieram koleżankę na gorze, mam nadzieje na jakas akcje na plazy :)) super opowiadanie, cudny rozdział, jak zawsze. Życzę weny, kocham cie :* (wysłałam ci na asku pytanie i chce żebyś mnie informowała) ~ Justyna
OdpowiedzUsuńO M G <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie wykreowałaś bohaterów. Ich charaktery, zainteresowania i oni sami. Chanel i Justin są prze słodcy i muszą być razem. Fakt, to chore ale inaczej sobie tego nie wyobrarzam. Mogło by się np okazać, że to nie rodzeństwo.
Ale, ale. Czego nie wymyślisz - będę za!
Zakochałam się w tym blogu <3
Dzisiaj go odkryłam, więc noe dodaję komentarzy do poprzednich. Ale od teraz komentuje.
Dużo weny, rozpisany anonimek ;*
Jejku dziękuje wam wszystkim za komentarze, nawet niewiecie jak to dodaje weny ❤️
OdpowiedzUsuń