wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 6

Trwało to może pięć minut, ale do tej pory było to chyba najlepsze pięć minut całego życia. Pierwszy raz w życiu się całowałam, najgorsze było to, że według mnie była to prawidłowa osoba, ale nikt inny tego nie zrozumie, ani nie zaakceptuje. Nikt mnie do tego nie muszał, Justina też nie. Może tak miało być. 
- Przepraszam - szepnął odsuwając swoją twarz ode mnie - Niewiem co mi się stało. - wytłumaczył się i zaczął się podnosić, aby wyjść. 
- Justin nie przepraszaj - złapałam go za nadgarstek i przyciągnęlem znowu do siebie - Ja oddałam pocałunek, chciałam tego. Nic złego nie zrobiłeś. 
- Chanel ja też tego chciałem, niepotrafie uporządkować swoich emocji, od czasu tego u mnie w pracy stałaś się dla mnie bliższa, czuje, że muszę cie chronić na każdym kroku. - wyznał i ułożył się wygodniej obok mnie. 
- Chcę spędzać z tobą czas, mam tak samo jak ty, czuje, że chcę być bliżej ciebie i niepotrafie tego wyrzucić z siebie. Wtedy, kiedy zobaczyłam cię z Clary to.. Poprostu byłam zazdrosna, niechcialam się przyznać, bo niewiem czy można być zazdrosnym o swojego brata. - byłam szczera. 
- Niewiem co robić.. - westchnął i podłożył poduszkę pod głowę - A to z Clary, to nie byłem ja, poprostu trochę za dużo wypiłem i nie potrafiłem panować nad sobą. Myślisz, że to możliwe, żebyśmy byli razem, jak para? - zapytał odwracając się w moją stronę. 
- Chciałabym, ale niewiem czy to możliwe w społeczeństwie. Nikt by się nie mógł o tym dowiedzieć, poza tym nie myślisz o tym, żeby może poczekać trochę? Może to był jednak jakiś pojedynczy impuls, przypadek, warto zobaczyć co bedzie dalej. Nic na szybko dobrze? - zapytałam i zaczęłam bawić się jego włosami. 
- Tak, myślę, że to dobry pomysł, poczekajmy - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie - Chodź, pujdziemy pograć na konsoli i zamówimy pizzę - zadowolony ze swojego pomysłu chwycił moją rękę i pociągnął mnie za sobą do salonu. 

- Jak możesz przegrywać Justin z dziewczyną? - zapytałam starając się, aby mnie nie wyprzedził. 
- Niewiem, nigdy ze mną w to nie wygrałaś. Niewiem jak to jest wogóle możliwe, trenowałaś? 
- Nie, ale patrzyłam na ciebie i wiesz uczę się od mistrza - puściłam do niego oczko. 

Po skończonej rozgrywce, w której ja wygrałam Justin zatapiał swoje smutki w puszce Coli, a ja kończyłam moją pizzę. To był naprawdę fajny wieczór, śmialiśmy się sami z siebię. Niechcialam go teraz kończyć, więc postanowiłam podrzucić pomysł. 
- Co ty na to, żeby wybrać się na spacer? - zapytałam przybliżając się do niego.
- Jest już późno. Teraz chcesz iść? 
- Dlaczego nie, na dworze jest ciepło, a tobie przydałoby się przewietrzyć umysł - złośliwie powiedziałam. 
- Jeżeli tak na to patrzymy to możemy iść, niechcę, żeby twój mózg całkiem zgnił. 
- Ej! - krzyknęłam oburzona. 
- Jestem tylko szczery. 

Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy się kierować w stronę lasku. Zawsze się bałam tam chodzić, jednak z dzisiaj z Justinem tak nie będzie. 
- Pamiętasz jak tańczyłaś balet? - zapytał zmieniając dotychczasowy temat rozmowy. 
- Co? Widziałeś to wtedy? Myślałam, że zawsze w tym czasie byłeś w szkole. 
- Zawsze byłem na twoich występach i zawsze mówiłem, że wyglądasz jak pączek w tej sukience, ale wszyscy kazali mi się zamknąć - zaśmiał się.
- O boże, nie wierzę, że się tak przed tobą skompromitowałam - krzyknęłam i uderzyłam się ręką w czoło. 
- Nie, to było słodkie - uśmiechnął się szatyn i zabrał moją rękę z twarzy. 
- Oczywiście, ale bardziej słodkie było kiedy grałeś pszczółkę Maję, bo musiałeś zastąpić koleżankę, wtedy dopiero wyglądałeś jak wielkodupny debil. 
- Ej, nie wspominaj mi tego nawet, mieliśmy o tym wszyscy zapomnieć. Złamałaś zasadę, wiesz? - zaczął mówić i obrócił się tak, że musiałam iść tyłem, aby go widzieć - A wiesz, że w naszej rodzinie zasady są najważniejsze? A jak je złamiesz to czeka cię kara. - i wtedy poczułam koniec gruntu pode mną i wpadłam do zimnej wody. 
- Justin! Noga mi się zaklinowała w gałęzi na dnie, nie mogę wypłynąć! Topie się! 
- Już idę! - krzyknął spanikowany, a pięć sekund potem trzymał mnie w ramionach. 
- Fajnie tak prawda? Zrobiłeś to specialnie, żebym wpadła do wody, więc tobie też się przyda kąpiel. - zaśmiałam się i chlapnęłam mu wodą w twarz. 
- Ty podstępna... - zaczął, ale nie dokończył i może to lepiej. 
- Zimno mi wracajmy już - szepnęłam i zaczęłam powoli wychodzić z wody, a mój brat za mną. 
- Chodź, mam na trawie kurtkę, załóż ją - podniósł z ziemi kurtkę i założył ją na moje ramiona, a następnie ruszyliśmy w stronę domu. 

                                                       ********
Szliśmy w cichy, jednak nie była ona krępująca. Mimo tego, że dałem Chanel kurtkę dziewczyna nadal trzęsła się z zimna. Nie mogąc dalej patrzeć jak marznie objąłem jej ciało ręką i przyciągnęlem do mnie. Szatynka popatrzyła na mnie zdziwiona, ale uśmiechnęła się i rozluźniła. Teraz było dobrze. Była noc, nikt na nas nie patrzył, nie mógł nas osądzić, byliśmy tylko my. Tego chciałem. 
- Chan, mam dla ciebie propozycję - zacząłem - Wiesz, spodobałaś się ludzią od Nike i zaproponowali ci drugą sesję, co ty na to? 
Dziewczyna zesztywniała. Odrazu zrozumiałem o co jej chodzi, nie nie miałem zamiaru jej narażać na takie coś znowu. 
- Spokojnie, będziemy tylko my. Sesja będzie na plaży, pujdziemy tam razem, rano. Co ty na to? - chciałem się upewnić, że wszystko w porządku. 
- No, skoro tak mówisz to dlaczego by nie. Bardzo mi się podobała praca z tobą, jutro jest sobota. Chętnie pujdę z tobą - była najwidoczniej bardzo usatysfakcjonowana jutrem. 
- A i zapomniałem dopowiedzieć, że zapłacą ci za to 2000$ - wiedziałem, że to ją najbardziej ucieszy. 
- Co? Naprawdę? Tylko za zdjęcia? - była zaszokowana. 
- Tak modeleczko. 
- Cicho siedź, teraz nie ma mowy, żebym się nie zgodziła. 
- Zawsze ja się mogę nie zgodzić na twój występ, jako opiekun - zacząłem ją podpuszczać, jednak nie jest debilką. 
- Jesteś głupi. - zaśmiała się i nadal rozmawiając szliśmy razem, przytuleni do domu. 
----------------------------------------------
Hej, wiem rozdział krótki, ale mam dużo nauki w tym tygodniu. Moim zdaniem kolejny nudny, spokojny, za to w następnym zacznie się trochę dziać, a następny już w czwartek ❤️ kocham was, do następnego @polishkidrauhll 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

6 komentarzy:

  1. Pączek w sukience - wielkodupny debil - ja pierdziele leje hahahahaha genialne!
    Jej, oni są razem tacy uroczy. Nie mam słów, żeby to opisać, serio. Widać, jak doskonale dogadują się ze sobą. Jak przyjaciele i może coś więcej, sama już nie wiem, sle to serio piękne, że powstaje powolutku między nimi miłość. W ogóle to jestem strasznie ciekawa, co wydarzy się na plaży, podczas sesji zdjęciowej.
    Weny, skarbie, czekam na kolejny <3
    final-justice-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkodupny debil, leje XDDD kocham Cię, serio xD ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże! Hahah pączek i wielkodupny debil nie mogę :D są idealni, wszystko w nich jest idealne i muszą być razem teraz! Proszę cię nie przedłużaj bo ja już nie mogę. Chce zobaczyć ich jako słodka pare <3 ogólnie chce dalej znać ich losy i popieram koleżankę na gorze, mam nadzieje na jakas akcje na plazy :)) super opowiadanie, cudny rozdział, jak zawsze. Życzę weny, kocham cie :* (wysłałam ci na asku pytanie i chce żebyś mnie informowała) ~ Justyna

    OdpowiedzUsuń
  4. O M G <3
    Świetnie wykreowałaś bohaterów. Ich charaktery, zainteresowania i oni sami. Chanel i Justin są prze słodcy i muszą być razem. Fakt, to chore ale inaczej sobie tego nie wyobrarzam. Mogło by się np okazać, że to nie rodzeństwo.
    Ale, ale. Czego nie wymyślisz - będę za!
    Zakochałam się w tym blogu <3
    Dzisiaj go odkryłam, więc noe dodaję komentarzy do poprzednich. Ale od teraz komentuje.
    Dużo weny, rozpisany anonimek ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku dziękuje wam wszystkim za komentarze, nawet niewiecie jak to dodaje weny ❤️

    OdpowiedzUsuń